Uwaga na nieuczciwych handlowców

PAWEL LIPIEC LIPIEC 2013

Przemilczenie lub wprost oszukiwanie klientów w sprawie warunków umowy zdarza się co raz częściej. Okłamywanie klientów, zapisy „drobnym druczkiem” na końcu kilkunastostronicowej umowy czy wręcz kłamanie co do warunków umowy staje się co raz powszechniejsze.

Najczęściej powiela się ten sam schemat. Klient zamiast czytać długą umowę, w której trudno odnaleźć te zapisy, które są dlań kluczowe, dopytuje o warunki sprzedawcę. Ten niestety często powie wszystko aby tylko sprzedać. Często dochodzi do przekłamań i nieporozumień. W efekcie decyzję o zakupie podejmujemy na podstawie fałszywych informacji.

Czynnik zewnętrzny

Michał zakupił iPada w Saturnie, gdzie sprzedawca przekonał go do nietaniego ubezpieczenia sprzętu w Warcie. Mimo, że oferowane ubezpieczenie było stosunkowo drogie, nasz bohater się skusił. Wszak taki sprzęt kupuje się raz na kilka lat a wiadomo, że szklane części (np. wyświetlacz) do najtrwalszych nie należą.

W styczniu b.r. kupowałem iPada mini. Kupiłem go w Saturnie. Od razu spytałem o ubezpieczenie które obejmie także upadek czy inne tego typu sprawy – w końcu to dzisiaj bardzo częsta sytuacja. Chciałem kupić Apple Care. Zaproponowano mi jednak ubezpieczenie sprzedawane automatycznie przez Saturna – gwarancję obejmującą kradzież, czy inne uszkodzenia. Jest to sprawa dość droga, w przypadku brania sprzętu na firmę jeszcze droższa – kosztuje 389 zł. Ale cóż – sam iPad kosztuje 2 tysiące, więc pomyślałem, że się opłaca. Upewniłem się, że obejmuje upadek i pojechałem do domu.
– pisze Michał na swoim blogu.

Niestety okazało się, że po kilku miesiącach iPad upadł. Wyświetlacz zniszczony. Właściciel zrozpaczony. Ale od czego jest ubezpieczenie? Okazuje się, że głównie od tego, aby płacić składkę.

3 tygodnie po zgłoszeniu przyszłą decyzja – odmowna. Powód: nie wystąpił czynnik zewnętrzny. Tylko i wyłącznie dzięki determinacji i wykorzystaniu mediów społecznościowych (Michał napisał o sprawie na blogu, nakręcił wideo zamieszczone na YT…) udało się w końcu otrzymać odszkodowanie. Okazało się, że wystarczyło wskazać jako czynnik zewnętrzny… grawitację!

Krajowy Rejestr…

Mamy wolność wykonywania działalności gospodarczej, ograniczaną z wielu stron, ale nie tam gdzie potrzeba. Ponieważ komercyjna firma może nazywać się zupełnie dowolnie to przedsiębiorcy korzystają z tej wolności. Dlatego też powstają rozmaite „Krajowe Rejestry” wprowadzające w błąd konsumenta.

Kodeks Cywilny reguluje tę kwestię dość jasno:

Art 43
§ 2. Firma nie może wprowadzać w błąd, w szczególności co do osoby przedsiębiorcy, przedmiotu działalności przedsiębiorcy, miejsca działalności, źródeł zaopatrzenia.

Art. 43.
§ 2. Firma zawiera określenie formy prawnej osoby prawnej, które może być podane w skrócie, a ponadto może wskazywać na przedmiot działalności, siedzibę tej osoby oraz inne określenia dowolnie obrane.

Gdybyśmy żyli w świecie idealnym nie miałyby miejsca sytuacje opisywane w gazeta.pl, gdzie pracownik KRD proponuje wykupienie dostępu do bazy, który ma skutkować odebraniem certyfikatu. To z kolei miało przyspieszyć całą sprawę.

Dała się namówić, bo pani w infolinii (podobno wykazała dużą determinację, dzwoniła dwa razy dziennie przez tydzień) zachęciła ją informacją, iż dłużnik pani Alicji może mieć certyfikat prowadzonego przez KRD programu „Rzetelna Firma”. I warto byłoby ten certyfikat mu odebrać, gdyż jest potrzebny do startu we wszystkich przetargach publicznych. – Pani zaproponowała, że sprawdzi, czy mój dłużnik posiada ich certyfikat, bo ewentualny wpis pozbawiłby go tegoż. Potem oddzwoniła z radosną nowiną, że mój dłużnik jest „Rzetelną Firmą”, a to oznacza, że moja rejestracja w programie umożliwiłaby mi dokonanie wpisu jego długu, a tym samym wyrzuciłaby go z katalogu „Rzetelnych Firm”. A to z kolei pozbawiłoby go możliwości startowania w przetargach. Ta argumentacja mnie przekonała i zgodziłam się na podpisanie umowy – opowiada czytelniczka.

I znowu – gdybyśmy żyli w kraju gdzie przepisy są od tego aby ich przestrzegać, to czy w świetle przytoczonych zapisów KC możliwe byłoby powołanie prywatnej spółki „Krajowy Rejestr Długów”? Czy firma ta mogła by się posługiwać taką nazwą bez określenia formy prawnej?

Etyka w biznesie? Liczy się sprzedaż!

Przykłady takiej nieetycznej, nieuczciwej sprzedaży można mnożyć. Zdarzają się w wielu branżach – telekomunikacja, finanse, ubezpieczenia. Sprzyjają temu długie, skomplikowane umowy. Umowy często napisane są językiem, który nawet dla prawników nie jest jasny. Nawet dobrze zorientowany w realiach konsument ma trudności z rozszyfrowaniem wszystkich zapisów.

Inną kwestią jest brak precyzyjnej wiedzy oraz podszywanie się przez przedsiębiorstwa pod urzędy, spółdzielnie mieszkaniowe itp. Popularne jest rozwieszanie ogłoszeń komercyjnych firm pisanych językiem urzędowym. Przykład: „w dniu takim to a takim przeprowadzone zostaną pomiary okien celem dokonania wymiany”. Inny głośny przykład to firmy podszywające się pod rejestry przedsiębiorców (za bankier.pl).

Przyczyny tego stanu rzeczy należy szukać w asymetrii informacji (http://pl.wikipedia.org/wiki/Asymetria_informacji). Firmy konstruują umowy tak aby maksymalnie zabezpieczyć swoje interesy. Siłą rzeczy te umowy piszą prawnicy. Dlatego, przysłowiowy Kowalski nawet jak przeczyta całą umowę to nie zrozumie wszystkich zapisów. W efekcie mamy do czynienie nie tyle z umową co z narzuconym cyrografem.

Z drugiej strony nikt nie pyta sprzedawców jak sprzedali tylko ile sprzedali. Skoro liczy się tylko wysokość sprzedaży, a rosnące normy jakoś trzeba „wyrobić“, to nie powinno nas dziwić, że dochodzi do takich sytuacji. System sprzedaży wymusza często na sprzedawcach takie nieetyczne zachowania.

Czy taka sprzedaż się opłaca? Oczywiście, że tak. Inaczej nikt by się na takie działania nie porywał. Wszystko działa dobrze pod warunkiem, że patrzy się na biznes krótkoterminowo. Jeśli spojrzeć na to od strony budowania stabilnej, szanowanej marki, to takie praktyki są niedopuszczalne.

W całej Grupie ANG mocno stawiamy na uczciwość w biznesie i społeczność odpowiedzialność. Dlatego też zwracamy uwagę na takie praktyki. Tego rodzaju sytuacje zdarzają się niestety również w naszej branży i rzutują one na obraz całego rynku, nie tylko tych poszczególnych firm. W długim okresie biznes prowadzony odpowiedzialnie i uczciwie, nawet jeśli chwilowo przynosi mniejsze zyski, jest bardziej opłacalny. Nie tylko dlatego, że funkcjonuje na rynku dłużej, ale również dlatego, że na zysk patrzy nie tylko z perspektywy tabelek i raportów finansowych. Taki biznes jest lepszy dla konsumenta.

Zaskakujące i smutne jest to, że tak wiele firm nie pojmuje tak elementarnych prawideł.